Orban wskazał "partię wojny" w UE. "Nie damy się wciągnąć w wojnę"

Dodano:
Premier Węgier Viktor Orban Źródło: PAP/EPA / OLIVIER MATTHYS
Wojna to najstraszniejsza rzecz, jaka może się zdarzyć. Nie damy się wciągnąć – zapewnia swoich rodaków Viktor Orban.

W wywiadzie dla telewizji państwowej premier Węgier powiedział, że bierze udział w antywojennych demonstracjach po to, żeby tłumaczyć swoim rodakom, co dzieje się w przywództwie Unii Europejskiej i ostrzec ich przed niebezpieczeństwem wojennym. Jego zdaniem prowojenną postawę przyjęły Niemcy i Europejska Partia Ludowa.

– W Europie, na przykład, Niemcy należą do partii wojny. Europejska Partia Ludowa jest kierowana przez Niemców. Liderem Europejskiej Partii Ludowej, a zarazem najpotężniejszym człowiekiem w Parlamencie Europejskim, jest Niemiec [Manfred Weber – red.]. Przewodniczącym Komisji jest Niemiec [Ursula von der Leyen – red]. Kanclerz Niemiec kieruje największym państwem członkowskim. Wszyscy należą do tego samego klubu, Europejskiej Partii Ludowej. To frakcja prowojenna – powiedział Orban, cytowany przez "Hungary Today".

Orban: Szczyt RE jak rada wojenna

Polityk mówił o decyzji politycznej Rady Europejskiej z 19 grudnia o przyznaniu Ukrainie 90 miliardów euro na lata 2026-27. Pieniądze dla Ukrainy mają zostać przekazane w formie pożyczki i będą pochodziły z zaciągniętego przez państwa UE wspólnego długu. W przedsięwzięcie nie weszły Węgry, Czechy i Słowacja. Pożyczka ma być spłacona przez Ukrainę wyłącznie wtedy, gdy uzyska reparacje od Rosji.

Orban powiedział, że na szczycie, w którym uczestniczył, że europejscy przywódcy zwołali w istocie „radę wojenną”, bo przemówienia koncentrowały się na pokonaniu Rosji, podczas gdy jego zdaniem – co mówi od dawna – Ukraińcy nie są w stanie tego dokonać. Premier Węgier powiedział też, że od czasu inauguracji Donalda Trumpa na prezydenta USA w styczniu narasta podział między Stanami Zjednoczonymi a Europą. – Wcześniej w NATO nie do pomyślenia było, aby Stany Zjednoczone powiedziały „nie” czemuś, a państwa europejskie i tak to zrobią – powiedział lider Fideszu.

Szef rządu w Budapeszcie powiedział, że Unia Europejska nie dysponuje funduszami, żeby spłacić pożyczkę, którą ma teraz zaciągnąć na finansowanie Ukrainy. Jak podkreślił, gdyby Węgry udzieliły gwarancji na tę "lekkomyślną pożyczkę wojenną", to ich udział w spłacie wynosiłby 400 miliardów forintów. – Nie zapłacimy tego i kropka – zaznaczył.

Ostrzeżenie przed nacjonalizacją rosyjskich aktywów

Orban wyraził swoją ocenę, że Europa jest znacznie bliżej wojny, niż większość Węgrów myśli. Polityk mówił w tym kontekście o "niemieckim planie wojennym", mającym na celu przejęcie rosyjskich rezerw walutowych przechowywanych w Europie Zachodniej. Jak dodał, posunięcie to uczyniłoby z Europy otwartego wroga Rosji.

Przypomnijmy, że kanclerz Niemiec – a także premier Tusk – rzeczywiście forsowali koncepcję przejęcia rosyjskich aktywów, ale ostatecznie na wspomnianym unijni przywódcy nie zdecydowali się na nacjonalizację zamrożonych w Europie – głównie w Belgii – rosyjskich aktywów w wysokości ok. 200-250 miliardów euro.

Orban powiedział też, że państwa europejskie mają w Federacji Rosyjskiej więcej aktywów sektora prywatnego niż wartość funduszy, które chcieli przejąć i dodał, że Węgry również posiadają tam znaczące aktywa korporacyjne.

Premier Węgier: Nie damy się wciągnąć w wojnę

Premier Węgier ponowie wyraził nadzieję, że trwające negocjacje amerykańsko-rosyjskie zakończą się sukcesem, pomimo "kontrkampanii" ze strony europejskich elit politycznych. Zwrócił uwagę, że poza establishmentem w zachodniej opinii publicznej dominuje już optyka antywojenna, co ma związek z rosnącymi kosztami ekonomiczne finansowania wojny.

– Z węgierskiej perspektywy wojna to najstraszniejsza rzecz, jaka może się zdarzyć – powiedział Orban. – Wiemy, jak wojna pochłania przyszłość narodu i dekady ciężkiej pracy – zaznaczył.

Lider rządu w Budapeszcie przewiduje jednak, że w na przestrzeni następnych kilku miesięcy podział między polityką węgierską a europejską stanie się jeszcze wyraźniejszy. W tym kontekście podkreślił rozdźwięk między rządem Niemiec, a jego rządem, który zaliczył do "partii pokoju".

Niemcy, jak powiedział, są prowojenne, podobnie jak Europejska Partia Ludowa, a jego administracja w Budapeszcie reprezentuje to, co nazwał partią pokoju.

– Nie damy się wciągnąć w wojnę – zapewnił, dodając, że deklarowany cel Europy, jakim jest gotowość do wojny z Rosją do 2030 roku, sprawia, że nadchodzące wybory na Węgrzech stają się wyborem między pokojem a wojną. – Nam – i mnie osobiście – uda się utrzymać Węgry z dala od wojny – powiedział.

"Położyć kres temu szaleństwu"

Na początku grudnia Orban napisał na platformie X: "Wojna to ból – to nie jest konflikt na niby. Każda śmierć na froncie pozostawia wdowę, pogrążoną w żałobie matkę lub sierotę. To, co widzimy na Ukrainie, jest brutalne. Tymczasem Ameryka w końcu ma prezydenta, który szczerze nienawidzi wojny. Stańmy po stronie Donalda Trumpa, przywódcy, który jest gotowy położyć kres temu szaleństwu i przynieść pokój".

Źródło: hungarytoday.hu / rmx.news / X
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...